Strona:Janusz Korczak - Król Maciuś na wyspie bezludnej.djvu/158

Ta strona została uwierzytelniona.

żeby wszystko było po staremu, bo powiedzą, że sam nie wie, o co prosi. Trzeba się z tymi chłopcami rozmówić: że chce ich poznać i polubić. Ale to kłamstwo: bo nie chce ich wcale lubić, chce się ich pozbyć; bo poco ukrywać? oni są wstrętni.
Palą papierosy, umyślnie przez dziurkę od klucza dmuchają do jego pokoju. Przecież słyszy ich szepty i przyciszone śmiechy. Już woli, żeby hałasowali, niż kiedy szepcą i śmieją się, napewno z Maciusia — bo słyszy przez drzwi to „król“, to „on“, to „Maciuś”. Aż nagle Filip wrzaśnie na całe gardło:
— Uspokójcie się, bydło, krrrrról chce spać. Krrrólowi nie wolno przeszkadzać, kiedy chce spppać!