Strona:Janusz Korczak - Król Maciuś na wyspie bezludnej.djvu/38

Ta strona została uwierzytelniona.

dniejszy? — Wojskowy, pułkownik, w dodatku wróg dzieci: niech jedzie.
Pułkownikiem został Dormesko za mężną obronę „czwartego fortu śmierci“. Był to najważniejszy fort całej fortecy. Czterdzieści sześć ataków wytrzymał Dormesko, ale się nie poddał. Prochu dali mu dosyć, bo przewidywali, że nieprzyjaciel zechce zdobyć ten — klucz fortecy. Dormesko wydał rozkaz: „Strzelać dzień i noc, bez wytchnienia“ — i basta. Bo wiedzieć należy, że tylko wtedy hałas przeszkadza, kiedy jest nagły, wśród ciszy; a wcale nie przeszkadza, jeśli jest bodaj głośny a ciągły bez przerwy.
Żołnierze strzelają, a Dormesko śpi. Aż przyszła odsiecz, a z nią zwycięstwo.
— Zawołać walecznego obrońcę fortu śmierci, — rozkazał głównodowodzący.
— Nie można. Zabronił budzić, — mówi trochę głupi ordynans.
Dormesko został pułkownikiem, przeniesiono go do ciężkiej artylerji fortecznego garnizonu, — i leży sobie teraz na kanapie — śpi i pogwizduje przez sen.
— Fiu-sss fiu-sss-fiu-sss!
— Pofiufasz ty — myśli Maciuś. Przysunął się bliżej drzwi i po troszku otwiera.
Źle — na korytarzu stoi żołnierz na warcie. Zasunął drzwi, sam na palcach do okna. Okno bez kraty. Bardzo przyjemne są okna bez krat żelaznych. Ale jak się otwiera? Na dole wisi mocny skórzany pas — nie wie Maciuś poco, ale dobrze — może się przydać. W górze okna też jakaś skórka.