Strona:Janusz Korczak - Król Maciuś na wyspie bezludnej.djvu/50

Ta strona została uwierzytelniona.

prędzej czy później musi się wykryć. Będą go szukali, może już szukają cichaczem. Więc chociaż przebrany, nie może być zanadto podobny do siebie: musi być chudy, to nikt go nie pozna.
Więc już...
Pracuje Maciuś, a gdzie znajdzie gazetę, chowa i czyta. Z początku ukradkiem, potem już jawnie. Odnosi coś, czy przynosi, a zobaczy na murze nowe ogłoszenie, zaraz przystaje i czyta.
Wie teraz wszystko.
Prezes ministrów, minister finansów — wyjechali za granicę, dokąd jeszcze przed wojną wysłali pieniądze i kosztowności. Minister wojny założył szkołę tańców. Minister zdrowia ma skład apteczny, sprzedaje mydła pachnące, proszek do zębów. Szlachetny minister sprawiedliwości został kontrolerem tramwajowym, bo po procesie Maciusia nie chce mieć nic do czynienia z sądami. A minister handlu ma owocarnię i do współki z mistrzem ceremonji — kinematograf. Najgorzej się powiodło ministrowi oświaty: gazety przed dworcem sprzedaje. A doktór umarł ze zgryzoty.
W pałacu Maciusia mieszka misja zagraniczna. Wogóle nazjeżdżało się z całego świata różnych cudzoziemców, włóczęgów i awanturników. Najlepsze miejsca w teatrach oni zajmują, jeżdżą samochodami, piją i jedzą dużo, a za wszystko muszą płacić mieszkańcy stolicy.
W parlamencie dorosłych urządzono walki siłaczów, a w parlamencie dzieci sztuki magiczne.
Koszary przerobiono na browar, bo ludność ze zmartwienia piła dużo piwa.