Strona:Janusz Korczak - Król Maciuś na wyspie bezludnej.djvu/7

Ta strona została uwierzytelniona.



Och, jak strasznie źle było Maciusiowi w więzieniu.
Właściwie nie było mu źle, ale — ciasno.
Ciasno i nudno.
Bo jeżeli ktoś siedzi w więzieniu — i mają rozstrzelać, — wcale się nie nudzi. Ale Maciuś miał być wysłany na bezludną wyspę.
Maciuś przegrał wojnę, był jeńcem królewskim, — i zupełnie, jak Napoleon, będzie wysłany na wyspę.
A tymczasem czeka.
Mieli go wysłać za tydzień, a przeszło trzy tygodnie — i nic.
Bo trzej królowie, którzy wzięli go do niewoli, ani rusz nie mogą się pogodzić. — Młody król nie ukrywał wcale, że nienawidzi Maciusia, pragnąłby najlepiej pozbyć go się zupełnie. — Smutny król już nie bał się przyznać, że jest przyjacielem Maciusia. — Więc król, opiekun żółtych, któremu było wszystko jedno — mówił, jak być powinno.
A powinno być tak, żeby Maciuś żył sobie spokojnie, ale żeby nie mógł się wtrącać do niczego i żeby nie mógł uciec.