Strona:Janusz Korczak - Król Maciuś na wyspie bezludnej.djvu/75

Ta strona została uwierzytelniona.

— Kto jeszcze chce zabrać głos? — zapytał się lord Pux.
— Ja — mówi Maciuś.
— Król Maciuś Pierwszy Reformator ma głos.
— Stawiam wniosek, żeby przerwać posiedzenie do jutra, bo królowie muszą pomyśleć, poradzić się, co mówić. Bo tak odrazu nie mogą.
— Tak, tak, przerwać. Przerwać posiedzenie...
Królowie pozrywali się z miejsc. Wszyscy mówią, krzyk taki i nieporządek, że nawet lord Pux nie poradzi.
— Odroczyć, przerwać, jutro, chcemy pomyśleć, dosyć.
Lord Pux wstał, uderzył pięścią w stół, puścił z fajki tak gęsty kłęb dymu, że wszyscy się uciszyli, ale stoją.
— Proszę usiąść.
Stoją.
— Proszę siadać — mówi lord Pux, a głos mu drży z gniewu.
I stało się, że Maciuś usiadł. A jak pierwszy Maciuś usiadł, usiedli zaraz wszyscy.
— Stawiam pod głosowanie nagły wniosek króla Maciusia, żeby odroczyć posiedzenie do jutra...
— Do dziesiątej — dodał Maciuś.
— Do godziny dziesiątej — powiedział lord Pux. — Kto się zgadza, niech podniesie rękę.
Wszyscy podnieśli ręce, oprócz młodego króla i Bum-Druma.
— Kto jest przeciwny? — pyta się lord Pux.
Patrzą na młodego króla, on nic.