Strona:Janusz Korczak - Król Maciuś na wyspie bezludnej.djvu/80

Ta strona została uwierzytelniona.

że jest mu wierna i napewno pomoże odzyskać koronę, że pojedzie do tych murzynów, którzy wypowiedzieli białym królom wojnę. I niby rozdaje cukierki, a tymczasem Maciusiowi list w rękę wsunęła. A tymczasem Maciuś podsłuchał rozmowę, że chłopcy chcą go zdradzić, więc uciekł do staruszki, która dała mu mleka, kiedy gonili wilka z zoologicznego ogrodu. Więc wchodzi, ale zamiast staruszki jest tam jej syn. Bo syn przyjechał z dalekich krajów, żeby zabrać matkę do siebie. A on nie poznał Maciusia, myślał, że złodziej. Bo Maciuś się zakradał cichutko. Gdyby Maciuś wiedział, że to jej syn, jeszcze byłoby pół biedy. Ale nie wiedział. Więc bierze go ten syn za kołnierz i prowadzi. Ale w bramie spotykają staruszkę. Maciuś do niej, a syn się dziwi, skąd się znają. A staruszka odrazu poznała Maciusia. No więc go wzięli na górę.
A właściciel składu wędlin dał znać policji, właściwie nie on, a żona. Tak i tak: Maciuś był u nich, ukradł serdelki i kiełbasę i uciekł. Ale w policji niebardzo wierzyli, bo dużo ludzi przychodziło, że widzieli Maciusia, bo każdy chciał dostać nagrodę. Ale jak przyszedł list od chłopców, że Maciuś był w domu sierot — i znów pisało o serdelkach — zrozumieli, że prawda. Prefekt policji przestraszył się, bo napisał, że Maciusia napewno niema w stolicy, — i dopiero urządza jedną obławę po drugiej. A w więzieniu znaleźli podkop.
Więc Maciuś widzi, że źle, i pisze do Klu-Klu. Niema rady. Stanęło na tem, że Maciuś pojedzie z Klu-Klu. Ale jak? Więc Klu-Klu miała psa