Strona:Janusz Korczak - Król Maciuś na wyspie bezludnej.djvu/84

Ta strona została uwierzytelniona.



Posiedzenie było bardzo burzliwe. Każdy mówił co innego, wszyscy byli zdenerwowani, tylko Pux spokojnie palił swoją fajkę.
— Mamy dwie różne sprawy — odezwał się lord Pux. — Jedna — to sprawa Maciusia i jego królestwa; a druga — sprawa dzieci. Jeżeli Maciuś otrzyma królestwo, dzieci będą się buntowały. Będzie wielki niepokój w całym świecie, wielki nieporządek w szkołach. Już królewicz Hestos prowadził pochód dzieci; a co będzie dalej? Dzieci mogą wybrać Maciusia za króla, albo zażądają, żeby w każdem państwie było dwóch królów: jeden dla starych, drugi dla małych. Co wtedy zrobimy? Więc naprzód musimy postanowić, czy chcemy dać dzieciom prawa i jakie.
— Prawa? — ryknął cesarz Pafnucy. — Gdyby mój syn ośmielił się przyłączyć do buntu, jabym mu spuścił portki i sprawił takie grzanie, żeby popamiętał. Teraz jest głupia moda, że dzieci się nie bije. Trzeba bić, a jak nie pomoże, jeszcze raz bić. Trzeba bić ręką, jak nie pomoże — rózgą, jak i to nie pomoże — rzemieniem.
Wszyscy patrzą na Maciusia, ale on milczy.