Strona:Janusz Korczak - Ludzie są dobrzy.djvu/19

Ta strona została uwierzytelniona.

Ależ nie. Tylko nauczycielka też powiedziała w szkole:
— Tak prędko odchodzisz? Nie pomożesz mi?
I tak samo:
— Już ci się znudziło?
Zaraz łzy. Wcale nie chciała płakać.
Opowiedziała wszystko mamie, — prawie wszystko.
— Dwa razy myślałam, że gniewają się na mnie, że za wcześnie wychodzę, że za późno przyszłam. Ale nie. Już wiem teraz jak mam robić.
— Więc ci tu dobrze?
— Bardzo dobrze. Nawet nie wiedziałam, że może tak być.
Potem mama mówi do jednej pani:
— Dzieci są szczęśliwe. Wszędzie im łatwo.
I westchnęła.

∗             ∗

Prawie wszystko mamie powiedziała. Tylko jedno ukryła: jest w szkole dziewczynka, która dokucza.
Śmieje się z niej. Mówi: „głupia“. Odepchnęła, kiedy myły ręce przed obiadem. Wykrzywiła się brzydko. Język pokazała. Naumyślnie piłką uderzyła. Rzuciła w nią. Nie bolało, ale przykro. Bo dlaczego? Bo za co?
Nauczycielka zauważyła i gniewała się. Było