Strona:Janusz Korczak - Mośki, Joski i Srule.djvu/112

Ta strona została uwierzytelniona.

nerał Korcarz, bohaterski obrońca kolonijnej fortecy, musi być koniem.
Zmienne zaiste są koleje losu!
Za konnicą kroczy piechota, wszyscy salutują przed królem; pan Herman bębni na kuble, orkiestra bije w pokrywy garnków, król przez wdzięczność za okazane mu honory trąbi z całej siły, a potem zaprasza wszystkich, zarówno konie jak i ludzi, na werandę, tamże przenosi się tron, i pan Mieczysław ma honor pokazywać sztuki magiczne królewskiej parze i zaproszonym gościom.
Kurtyna idzie w górę.
Dwie karty pokazują się i znikają w czarnoksięskiem pudełku; przecięty nożem sznurek zrasta się za dotknięciem czarodziejskiej laseczki; czerwona kula znika z czarnoksięskiego kieliszka i znajduje się za kołnierzem pazia. Ale najciekawsza jest ostatnia sztuka.
Królowa własnoręcznie włożyła do drewnianego pudełka dwa miedziane grosze. Pudełko przykryto chusteczką, i pan Mieczysław powiedział zaklęcie:
— Fokus, pokus, czarna siło, zamień miedź na srebro.
Ale czarna siła była za słaba.
— Czarna siło, weź do pomocy białą siłę — i zamieńcie miedź na srebro.
Ale czarna i biała siła były za słabe.
I zielona, czerwona, niebieska siły były za słabe, żeby taką sztukę wielką zrobić. Aż ktoś rzucił myśl, żeby wezwać pierniczkową siłę.