Strona:Janusz Korczak - Mośki, Joski i Srule.djvu/20

Ta strona została uwierzytelniona.

Raz jeszcze miał Lewek zmartwienie: zgubił chustkę do nosa. Jakże jej nie miał zgubić, kiedy tyle szyszek i kamieni nosił w kieszeni? Chustka się prędko znalazła.
I jeszcze raz jeden strapiony był, ale teraz już z własnej winy: gwizdał i psztykał palcami wieczorem na sali. Kiedy nazajutrz przy śniadaniu pytano, kto wczoraj gwizdał na sali, Lewek pierwszy się przyznał.
— I psztykałem palcami — dodał, i pokazał jak psztykał.
Lewek opalił się na słońcu, przybyło mu całych trzy funty na wadze, a kiedy wreszcie wracał do domu, obiecał, że na przyszły rok znowu przyjedzie i wtedy płakać nie będzie ani razu.