Strona:Janusz Korczak - Mośki, Joski i Srule.djvu/64

Ta strona została uwierzytelniona.

i chleb, i nie wyjedzie już tak dużo dzieci, a te, które nie wyjadą na wieś, będą smutne, będą płakały.
Kolonie letnie mają dużo takich domów i lasów, jak Michałówka. Dzieci jadą i do Ciechocinka i do Zofiówki i do Wilhelmówki.
Na kolonię Michałówkę idzie dużo pieniędzy, bo aż 5000 rubli. Dwa razy w ciągu lata przyjeżdżają tu chłopcy i dwa razy dziewczynki.
Kto daje te pieniądze? — Dają różni ludzie. Jeden umiera, więc pieniądze już mu są niepotrzebne. Drugi chce kupić sobie łaskę u Pana Boga, trzeci chce, żeby wszyscy mówili, że on jest dobry. A czwarty jest naprawdę dobry i chce, żeby wszystkie dzieci bawiły się wesoło na wsi i były zdrowe.
Kto zbiera te pieniądze? — Zbiera je prezes kolonii letnich, i jeszcze inni panowie i panie.
Dlaczego oni zbierają pieniądze?
Bo ich ludzie lubią i wierzą im, i wybrali ich tak samo, jak wy tu w Michałówce wybraliście na sędziów: Presmana, Płockiego i Frydensona“.

∗             ∗

O koloniach letnich można było ładniej napisać w gazecie, ale dzieci żydowskie źle rozumieją po polsku i trzeba pisać dla nich łatwemi wyrazami.
Niektórzy chłopcy wcale nie mówią po polsku, ale pomimo to radzą sobie doskonale. Mówią:
— Proszę pana — o, o, o!