Strona:Janusz Korczak - Pedagogika żartobliwa.djvu/35

Ta strona została uwierzytelniona.



BÓJKI

Jesteś, proszę cię... nie złośnik, nie awanturnik. — Jesteś porywczy, — ooo. — Prawdę mówiąc, i ja... Bo ja też...
Pamiętam: zaprzyjaźniłem się w szkole porywczo (byłem wtedy taki, jak ty teraz), zaprzyjaźniłem się nieoględnie z kolegą; ale potem widzę, że źle: łobuz, krętacz, jakiś leń. Chcę z nim zerwać przyjaźń, a on, smoła, przyczepił się. — Co tu robić? — Mówię mu: „tak i tak, jesteś taki i taki, odczep się“. — On śmieje się, nie obraził się; tylko zaczepia, niby na żarty: to nogę podstawi, to czapkę z głowy, to potrąci. Mogłem inaczej, ale — ot, — wsadził mi za kołnierz pecynę śniegu. — Pociemniało mi w oczach: co będzie, to będzie; wyrzucą ze szkoły, to wyrzucą, Sybir, to Sybir, szubienica — szubienica... I on zbaraniał i nauczyciel. — A ja, proszę cię, pięściami w łeb, kark, w szyję. — Kto winien? — Teraz ja: i koza (paka), i stopień ze sprawowania, i w domu, — no — rodziców wezwali.
Tak. — Borykam się do dziś. — Bo co? — Po-