Strona:Janusz Korczak - Pedagogika żartobliwa.djvu/40

Ta strona została uwierzytelniona.

fel, szlafmyca, niunia, balonik nadmuchany. — Bez silnej woli, co? — Wiecheć, włóczka, mereżka, miętowa pastylka, biszkopcik. — Hhi. — Bez woli — kapiszon, szmatka, fastryga, rodzynek, knot, cień, bąk.
Człowiek bez silnej woli, — pikuś, pataszon, mydełko pachnące, pierzynka na nogi, karasek w śmietanie, maślaczek marynowany, klajster, prosię z bukszpanem w ryjku; człowiek bez woli — ściereczka do kurzu, pieprzyk na policzku, oczko jedwabnej pończoszki, nóżki cielęce w galarecie.
Ja wiem: jesteś porywczy. — Ja nie — żadne morały: nie lubię wtrącać się. To są wasze sprawy intymne i zagmatwane. Wiem: kolizja, krótkie spięcie, dynamit, eksplozja, — bójka. Wy swoje sprawy lepiej znacie. — Często istotnie nie da się uniknąć. Ale żeby w ciągu jednego dnia trzy razy tarmosić się, — trzy pioruny, trzy dynamity? — Trzy razy młócić się? — Nadmiar. Nadużycie.
Wiem, że dorosłym łatwiej, mają sądy: grodzki, okręgowy, honorowy, handlowy, morski, wojenny, dyscyplinarny; to też rzadko tylko — pojedynek.
To też nie zabraniam chłopakom, jeśli siły równe, albo gdy silniejszy miaruje razy, a słabszy nie stosuje niedozwolonych chwytów. — I nie wolno podjudzać, — takich łajdackich: „ty się dasz? — tchórz, — lu go mocniej, — bierz go“ (jak do psa). Nie wolno cieszyć się i wyśmiewać.