Strona:Janusz Korczak - Prawidła życia.djvu/110

Ta strona została uwierzytelniona.

Gdy się dwaj chłopcy zaprzyjaźnili, starałem się odgadnąć:
— Pokłócą się pewno za miesiąc, albo: za pół roku.
Teraz częściej udaje mi się odgadnąć, ale niezawsze. — Tak dziwnie się dzieje, tak trudno zrozumieć, tyle tu tajemnic. Więc tylko się pytam:
— Lubisz go?
Odpowiada:
— Dla mnie on jest miły.
Nawet wie, jakie kolega ma wady.
— Niebardzo miły, ale ja go lubię; on jest dobry dla mnie.
Czasem dokuczliwy dla wszystkich, dobry i delikatny dla przyjaciela. Czasem wiele kłopotu sprawia dorosłym, a dla swoich życzliwy i wesoły.
Wystarczy niekiedy, żeby w czemś jednem tylko byli podobni do siebie, i już są razem. Na krótko, ale i na długo. Nie każdy lubi zmieniać.
Dużo dziwnych pamiętam przyjaźni.
Naprzykład pytam się:
— Za co go lubisz?
— Jego nikt nie lubi, więc będzie mu przykro samemu.
Pytam się:
— O czem rozmawiacie?
— Rozmaicie. Czasem radzę mu, jak ma się poprawić.