ale jeden płaci, jeden funduje. — Teraz się nie wtrącam; bo są, którym przyjemność sprawia, chcą sobie kupić życzliwość.
Jedno tylko daję prawidło życia:
— Nie bądź tchórzem, miej odwagę powiedzieć, że nie chcesz. Nie krępuj się poprosić o pomoc, jeśli sam nie dasz rady.
Bo fałszywy kolega może zagrozić:
— Ja wiem o tobie to i to. Znam twoje tajemnice. Jeżeli się ze mną pogniewasz, opowiem.
Albo zwyczajnie zacznie się mścić, dokuczać i bić.
Nietylko młodego chłopca oszukać może ładna buzia, miłe oczy i układne słowa. Dziwiłem się dawniej, gdy nie lubili kogoś, kto mnie się miły wydawał; nawet podejrzewałem zazdrość. Teraz uważniej patrzę i przyznaję słuszność właśnie kolegom: lepiej wiedzą.
Raz na kolonji letniej był starszy, poważny i spokojny chłopiec, którego jak mi się zdawało, bardzo lubili. — Raziło mnie jedno: sam często robił to, czego innym zabraniał: wyglądało tak, że pilnuje porządku ale sam nie ma potrzeby stosować się do regulaminu. Parę razy skłamał, a przyłapany na kłamstwie, wykręcał się, żartował, aż w złości niegrzecznie odpowiedział.
I zaraz, cała grupa chłopców, jakby na tajny rozkaz, przestała się słuchać, zaczęli robić na złość.
Strona:Janusz Korczak - Prawidła życia.djvu/112
Ta strona została uwierzytelniona.