i nie może się ważyć na czyn. Ufność może być i zaletą i wadą.
Ciekawość i wścibstwo — to wada; ale niedobrze, jeśli kogo nic nie obchodzi, nie interesuje się niczem.
— Eee tam; nie warto, co mi do tego?
Jeden zanadto ceni siebie, drugi za mało. Jest drapieżna ambicja, jest szacowna duma.
Długo mógłbym jeszcze wyliczać, a nie powiedziałbym wszystkiego.
Oto dlaczego w tej plątaninie trudno się połapać. A dodać jeszcze muszę, że nawet dorośli przeszkadzają czasem zrozumieć.
Jeden mówi:
— Chcę, żeby chłopiec był taki, jak ja.
Po pierwsze, młody nie może być taki, jak stary. A po drugie, i ja mam wady i nie chcę wcale, żeby oni mieli podobne.
Drugi mówi:
— Dzieci powinny się słuchać; malec powinien być taki, jak chcę i każę.
Po pierwsze, czy pewien jestem, że zawsze mam słuszność, a po drugie: czy on może, czy choćby chciał, może być taki, jak mnie się podoba. Czy zawsze może być taki?
Dawniej bolało mnie i gniewało najwięcej, jeżeli zrobił coś złego nie łobuz, a właśnie porządny. Mówiłem z wyrzutem:
— Ja ci ufałem. Nie spodziewałem się. Zrozumieć nie mogę. Sam nie wiem, co robić.
Strona:Janusz Korczak - Prawidła życia.djvu/119
Ta strona została uwierzytelniona.