Strona:Janusz Korczak - Prawidła życia.djvu/140

Ta strona została uwierzytelniona.

Są którzy piszą pamiętniki: co dzień notuje, co się stało. Wielu się zniechęca, bo pisać trudno, a dzień każdy przynosi tyle nowego. Inni inaczej: spisują w zeszycie miasta i ulice, które znają, tytuły przeczytanych książek, imiona znajomych i kolegów. Jest to jakby rachunek przeszłości, suma zdobytego doświadczenia.
Czy słusznie robią dorośli, jeśli często mówią i straszą tem, co będzie?
— Będzie trudno, będzie źle. Musisz się przyzwyczaić, musisz się nauczyć. Za dziesięć, za dwadzieścia lat.
Może młodzi niebardzo nawet wierzą. Bo dziwnie pomyśleć, że się będzie takim, jak ojciec. Inaczej sobie wyobrażają.
Ach, marzenia młodości.
Przyjemnie w cichym pokoju albo w łóżku myśleć o tem, co będzie. Marzyć o podróżach i przygodach, że się jest sławnym wodzem albo rozdaje biednym pieniądze, że się jest uczonym, poetą, śpiewakiem, albo skromnym nauczycielem, szanowanym i kochanym przez ludzi.
Marzy się, że nie wszystko się udawało, że były przeszkody, trudności, nawet walki i niebezpieczeństwa. — Ale przeszkody są przyjemne w marzeniach, bo dzięki nim dłuższa jest bajka, samemu sobie opowiadana, bo można w każdej chwili zwyciężyć, i dobrze się skończy.