Strona:Janusz Korczak - Prawidła życia.djvu/29

Ta strona została uwierzytelniona.

I przyznać trzeba, że tu służąca ma więcej pracy, bo kto sprząta, froteruje zalaną, porysowaną podłogę?
Kucharka śpieszy się, żeby obiad ugotować w porę, albo jest pranie; a tu się kręcą w kuchni, więc wygania.
Jeżeli chłopiec niespokojny, i ciasno mu w domu i niema co robić, bardzo często zaczyna się wojna ze służbą i opieką domową. — Zaczyna się często od głupstwa: powie coś w gniewie, albo służąca krzyknie brzydkiem słowem — i już dalej i dalej.
Żalą się rodzice.
— Niegrzeczny dla służby, na złość robi panience. Nikt nie chce u nas być.
Rodzice zniecierpliwieni, raz gniewają się na chłopca, a raz na służące. Niezawsze wiedzą dokładnie, jak było. A wtedy większa jeszcze złość.
Raz wróciła dziewczynka rozżalona:
— Koleżanka poprosiła do siebie. Zadzwoniłam, powiedziałam dzień dobry i pytam się, czy jest w domu. A służąca zatrzasnęła drzwi przed nosem i coś za drzwiami wykrzykiwała.
Rozumie się, że bywa także inaczej. Nietylko jest zgoda, ale przyjaźń. Są bajki i wspólne przechadzki i podarki i fundy. — Wesołe i życzliwe. Znam przypadki, gdy dzieci nauczyły służącę czytać, listy piszą do rodziny na wsi, do narzeczonego w wojsku.