Strona:Janusz Korczak - Prawidła życia.djvu/30

Ta strona została uwierzytelniona.

Raz nawet ojciec był bardzo nerwowy, a jeśli chciał bić chłopca, służąca broniła:
— Co pan od niego chce? Nie pozwolę bić.
Wolała, żeby się gniewał na nią. — Rozmaicie bywa.
Ale w „Prawidłach życia“ muszę więcej pisać o tem, co złe, żeby każdy pomyślał, jak naprawić.
Więc krótko wspomnę, że najczęściej panuje zgoda, gdy w domu jest nauczycielka albo panienka do dzieci. No, muszą być czasem spory. Bo pamiętać należy, że łatwiej być mamą, niż wychowawczynią.
Jeżeli mama pozwoli, a stanie się coś złego, na mamę nie będą się gniewali. Jeżeli mamie coś przykrego się stało, dzieci wiedzą, dlaczego smutna, a o wychowawczyni myślą, że się złości.
Jeżeli mama każe, częściej się posłuchają. — Więc akurat tyle bywa gniewu, ile być musi między ludźmi, którzy zawsze są razem. — Ale się lubią i nie pamiętają długo urazy.
Ale bywa, że dzieci są niedobre i dokuczają. Znam przypadek, gdy chłopiec kłamał, że panienka go bije, a to była nieprawda. Albo robił na złość i groził, że się mamie poskarży.
I znam przypadki inne, gdy dzieci bardzo cierpią, ale się wstydzą albo boją się powiedzieć rodzicom.