Czytałem w gazecie, że zagranicą był bardzo bogaty hrabia. Umarła mu żona, więc ze zmartwienia ciągle podróżował. A w pałacu zostawił dwóch chłopców pod opieką guwernera. — Guwerner bił i groził chłopcom, w zimie oblewał ich wodą i bez ubrania zamykał na noc w komórce. — Dopiero kiedy jeden umarł z tej męczarni, drugi napisał w tajemnicy do ojca. — Dopiero była sprawa, guwerner poszedł do więzienia; ale już zapóźno.
Prawidło życia głosi:
— Nigdy nie należy ukrywać przed rodzicami. — Czasem młodemu się zdaje, że bezbronny i bezradny, a rada łatwo by się znalazła, gdyby rodzice wiedzieli.
Czasem dziecku się zdaje, że ono też winne. To nic: rodzice przebaczą, pomogą. Jeśli nawet niema rodziców, można poskarżyć się cioci, wujowi, babci, nawet policji, gdyby nie było nikogo.
Przykro o tem pisać tym, którym dobrze, bo otoczeni ludźmi życzliwymi. Ale cóż? Niech wiedzą, wówczas nie będą się dąsali na własne drobne zmartwienia...
Różni są ludzie na świecie: i dorośli i młodzi i mali. Różne są i ciocie i wujowie. I dorośli goście.
Są ciocie miłe i niemiłe. Wogóle dorośli, zupełnie jak rówieśnicy, dzielą się na tych, których się lubi i nie lubi.
Strona:Janusz Korczak - Prawidła życia.djvu/31
Ta strona została uwierzytelniona.