przeciwnika, a rycerskie poczucie wartości własnej i cudzej, dumna ufność w swe siły, mimo niepowodzenia, pewność, że równy z równym się zmaga, szacunek dla człowieka.
Wiele się poprawiło. Pamiętam złe, przeklęte czasy zbójeckich bójek i ciskania kamieniami. Wiele bójek widziałem. Pod wpływem gier sportowych i bójki nawet wyszlachetniały.
Gdy widzę bójkę dwóch chłopców równej siły, nie przerywam jej nagle, tylko przyglądam się razem ze wszystkimi.
Lepiej poczekać, bo jeśli zaraz się wtrącić, budzi się jeszcze większa zaciętość.
Rzadko bójka wynika przypadkowo, często uraza wzajemna trwa długo, zanim nastąpi wybuch. Owszem, są tacy, którzy często i chętnie pchną albo uderzą młodszego albo słabszego — tego surowo zabraniam, i koledzy nie pozwolą. Ale wiem, że nawet złośnik i awanturnik nie lubi bójek, gdy wie, że oberwie.
Więc powiadam, że dawniej bili się tak, żeby sprawić najwięcej bólu, teraz tylko, żeby obezwładnić. Już podobne do zmagań sportowych.
Na zakończenie krótkiego rozdziału dam ważne prawidło:
— Nie należy wstydzić się zabawy. Niema zabaw dziecinnych.
Strona:Janusz Korczak - Prawidła życia.djvu/69
Ta strona została uwierzytelniona.