— Już przecież powinno...
Wzamian za to, co z dobrej woli dajemy, powinno starać się i nagradzać, powinno rozumieć, godzić się i zrzekać; a przedewszystkiem — czuć wdzięczność.
Rosną z wiekiem obowiązki i wymagania; najczęściej inaczej i mniej, niż pragniemy.
Część czasu, żądań i władzy przekazujemy szkole. Podwaja się czujność, wzmaga odpowiedzialność, powstają kolizje rozbieżnych uprawnień. Ujawniają się braki.
Rodzice wybaczą życzliwie, pobłażliwość ich płynie z jasnego poczucia winy, że powołali do życia, wyrządzonej krzywdy w obliczu dziecka ułomnego. Niekiedy matka w chorobie rzekomej dziecka szuka broni przeciw obcym oskarżeniom i własnym wątpliwościom.
Naogół głos matki nie budzi zaufania. Stronny, niekompetentny. Sięgnijmy raczej po zdanie wychowawców, rzeczoznawców, doświadczonych: czy dziecko zasługuje na życzliwość?
Wychowawca w domu prywatnym nieczęsto znajduje pomyślne warunki współżycia z dziećmi.
Skrępowany nieufną kontrolą, wychowawca lawirować zmuszony między cudzem wskazaniem a własnym poglądem, zzewnątrz płynącem żądaniem a własnym spokojem i wygodą. Odpowiadając za powierzone mu dziecko, ponosi skutki wątpliwych decyzji prawych opiekunów i chlebodawców.
Strona:Janusz Korczak - Prawo dziecka do szacunku.djvu/23
Ta strona została uwierzytelniona.