Są jakby dwa życia: jedno poważne, szanowne, drugie pobłażliwie tolerowane, mniej warte. Mówimy: przyszły człowiek, przyszły pracownik, przyszły obywatel. Że będą, że później zaczną naprawdę, że na serjo dopiero w przyszłości. Pozwalamy łaskawie plątać się obok, ale wygodniej bez nich.
Nie, przecież były i będą. Nie zaskoczyły nas niespodzianie i na czas krótki. Dzieci — nie przelotnie spotkany znajomek, którego można minąć w pośpiechu, którego zbyć łatwo uśmiechem i pozdrowieniem.
Dzieci stanowią dużą odsetkę ludzkości, ludności, narodu, mieszkańców, współobywateli, — stali towarzysze. Były, będą i są.
Czy istnieje życie na żart? Nie, wiek dziecięcy — długie, ważne lata żywota, człowieka.
Okrutne a szczere prawo Grecji i Rzymu pozwala zabić dziecko. W średniowieczu rybacy sieciami wyławiają z rzeki zwłoki topionych niemowląt. W XVII stuleciu w Paryżu sprzedają starsze żebrakom, małe przed Notre Dame rozdają darmo. — Bardzo niedawno. — I po dziś dzień cisną, gdy zawadza.
Zwiększa się ilość nieślubnych, opuszczonych