Strona:Janusz Korczak - Prawo dziecka do szacunku.djvu/34

Ta strona została uwierzytelniona.

nie zna kierunku ulic, nie zna praw i zwyczajów. Niekiedy samo rozejrzeć się woli; gdy trudno, prosi o wskazówkę i radę. Potrzebny przewodnik, który grzecznie odpowie na pytanie.
Szacunku dla jego niewiedzy.
Złośliwiec, aferzysta i szelma wyzyska niewiedzę cudzoziemca, da niezrozumiałą odpowiedź, rozmyślnie w błąd wprowadzi. Gbur mruknie niechętnie. — Ujadamy, użeramy się z dziećmi, strofujemy, karcimy, karzemy, nie informujemy życzliwie.
Jakże opłakanie ubogie byłyby wiadomości dziecka, gdyby ich nie czerpało od rówieśników, nie podsłuchiwało, nie wykradało ze słów i rozmów dojrzałych.
Szacunku dla pracy poznania.

Szacunku dla niepowodzeń i łez.
Nietylko podarta pończocha, ale zadrapane kolano, nietylko stłuczona szklanka, ale skaleczony palec, i siniak i guz, więc ból.
Kleks w zeszycie, to przypadek, przykrość i niepowodzenie.
— Gdy tatuś wyleje herbatę, mamusia mówi: nie szkodzi; na mnie zawsze się gniewa.
Nie oswojone z bólem, krzywdą, niesprawiedliwością, dotkliwie cierpią, częściej płaczą; nawet łzy dziecka wywołują żartobliwe uwagi, zdają się mniej ważne, gniewają.
Piszczy, beczy, maże się, skrzeczy.