Strona:Janusz Korczak - Prawo dziecka do szacunku.djvu/36

Ta strona została uwierzytelniona.

śpi i czuwa, gdy wesołe i smutne, gdy broi, gdy stoi przed tobą skruszone.
Są wiosny zdwojonej pracy rozwoju i jesienie zacisza. Raz kościec narasta, serce nie nadąża, to brak, to nadmiar, inny chemizm zanikających i budzonych gruczołów, inny niepokój i niespodzianka.
Raz pragnie biegać, tak jak oddychać, chce zmagać się, dźwigać, zdobywać; to ukryć się, snuć marzenie, wiązać tęskne wspomnienia. Naprzemian hart lub potrzeba spokoju, ciepła i wygody. Naprzemian silnie i gorąco pragnie lub zniechęcone.
Znużenie, niedomaganie bólu, kataru, za gorąco, za zimno, senność, głód, pragnienie, nadmiar, brak, złe samopoczucie — nie grymas, nie szkolna wymówka.
Szacunku dla tajemnic i wahań ciężkiej pracy wzrostu.

Szacunku dla bieżącej godziny, dla dnia dzisiejszego. Jak będzie umiało jutro, gdy nie dajemy żyć dziś świadomem, odpowiedzialnem życiem?
Nie deptać, nie poniewierać, nie oddawać w niewolę jutra, nie gasić, nie spieszyć, nie pędzić.
Szacunku dla każdej zosobna chwili, bo umrze i nigdy się nie powtórzy, a zawsze na serjo; skaleczona krwawić będzie, zamordowana płoszyć upiorem złych wspomnień.
Pozwólmy ochoczo pić radość poranka i ufać. Dziecko tak właśnie chce. Nie żal mu czasu na bajkę, rozmowę z psem, chwytanie piłki, dokła-