Strona:Janusz Korczak - Prawo dziecka do szacunku.djvu/37

Ta strona została uwierzytelniona.

dne obejrzenie obrazka, przerysowanie litery, a wszystko życzliwie. Ono właśnie ma słuszność.
Naiwnie obawiamy się śmierci, nieświadomi, że życie jest korowodem zamierających i nowozrodzonych momentów. Rok — tylko próba zrozumienia wieczności na powszedni użytek. Chwila trwa tyle, ile uśmiech lub westchnienie. Matka pragnie wychować dziecko. Nie doczeka: raz wraz inna kobieta innego żegna i wita człowieka.
Dzielimy nieudolnie lata na mniej i więcej dojrzałe; niema niedojrzałego dziś, żadnej hierarchji wieku, żadnych wyższych i niższych rang bólu i radości, nadzieji i zawodów.
Gdy bawię się czy rozmawiam z dzieckiem — splotły się dwie równie dojrzałe chwile mojego i jego życia; gdy jestem z gromadą dzieci, na mgnienie witam i żegnam zawsze jedno spojrzeniem i uśmiechem. Gdy gniewam się, znów razem — tylko moja zła mściwa chwila gwałci i zatruwa jego dojrzałą, ważną chwilę życia.
Zrzekać się dla jutra? Jakie zwiastuje ponęty? Rysujemy przesadnie ciemnemi barwami. Sprawdza się przepowiednia: wali się dach, bo zlekceważono fundament budowli.