drewnianą nogę. Oboje nie umieli ani czytać, ani nawet rachować.
Raz kazali Władkowi przeczytać o zbrodni, która się stała na tej samej ulicy; pochwalili Władka, że płynnie czyta, i dali mu sześć landrynek. Władek dał Pchełce i Wicusiowi po dwie landrynki, bo mali, jedną landrynkę dał Mani i jedną głuchoniemej dziewczynce, która z nikim się nie bawi, tylko zawsze stoi blisko i patrzy, jak się inni bawią, i nikt jej stać blisko nie zabrania.
Parę razy Władek czytał gazetę w sklepiku i parę razy robił rachunki. Potem pan z grubą żoną przyszli w niedzielę z wizytą i powiedzieli, że Władkowi za robienie rachunków będą płacili pięć złotych na miesiąc i że chcą wziąć małą Abu na własność, bo Abu już piersi nie ssie, a oni nie mają dzieci.
Władkowi zdawało się zawsze, że nie kocha Abu. Abu była kapryśna i beksa, nie rozumiała nic i wszystko chciała brać do rąk, a jak wzięła, zaraz zepsuła. I mama kazała jej ustępować, że Abu jest mała i głupia. Jak głupia, niech się nie naprzykrza, nie wtrąca do wszystkiego! I Władek zły jest często na Abu, jeśli musi ją bawić.
Kiedy jednak usłyszał, że mają zabrać Abu na zawsze, że już nie będzie jej bratem,
Strona:Janusz Korczak - Sława.djvu/34
Ta strona została uwierzytelniona.