Strona:Janusz Korczak - Sam na sam z Bogiem.djvu/22

Ta strona została uwierzytelniona.

chciałam; a ten osioł się śmiał. Co prawda i ja się zaczęłam śmiać; ale z początku strasznie byłam zła. Pewnie rozgadał wszystkim znajomym. Uch, jakie plociuchy ci mężczyźni. Nienawidzę ich.
Ja wiem: Ty każesz przebaczać. Ja im przebaczam, ale to jeszcze gorzej. Kłamcy, niewdzięcznicy, — sto, tysiąc razy gorsi od nas.
Ooo, dzwonek... To on... Przepraszam Cię... Nie gniewaj się, Boże... Przecież Ty kierujesz wszystkiem... Paaa, Boziu, dziękuję; tak dobrze nam było we dwoje.