Pasteur bierze się do roboty. Następuje nowych sześć lat pracy i walki.
Tylko sześć lat. Bo już znalazł drogę dla innych i dla siebie. Już zna zarazę.
Zna choroby motyla. Smarował liście morwy zarazkami, tak jak inni smarują chleb masłem. Wie, skąd się biorą przeklęte łąki. Wie, że są dwie różne choroby: i wąglik i zakażenie krwi.
Różne są żyjątka i różne zarazy.
Pasteur pisze do żony:
— Nie wiem kiedy przyjadę do Paryża. Nie mogę rzucić pracy. Przyślij 1000 franków, bo świnie drogo kosztują. Badam i robię doświadczenia.
Pasteur wie, że potrzebne są do życia: czyste powietrze, czysta woda i czysta trawa. Nie wolno zakopywać padliny, trzeba palić, żeby nie szerzyła zarazy.
Jeżeli już jest zaraza, trzeba szczepić oswojone żyjątka zdrowym zwierzętom, żeby były odporne, żeby nie zaraziły się i nie chorowały.
Wszystko jedno, czy choroba nazywa się wąglik czy czarna krew, czy nazwać ją zarazą czy epidemią, czy mówić: żyjątka, bakterie, mikroby czy drobnoustroje.
Strona:Janusz Korczak - Uparty chłopiec.djvu/125
Ta strona została uwierzytelniona.