Strona:Janusz Korczak - Uparty chłopiec.djvu/60

Ta strona została uwierzytelniona.


18.

Dobrze było Pasteurowi w Lille. Miał wygodną pracownię, którą urządził tak, jak chciał.
Znalazł fabrykę, gdzie może robić próby, jakie chce. Bogaty fabrykant sam prosił, żeby Pasteur zbadał, dlaczego fermentacja cukru i spirytusu raz dobrze się udaje, to znów wszystko się psuje i marnuje, a fabryka nie zarabia, ale traci.
Pasteur mówi do studentów:
— Dam wam do ręki kartofel. Zrobicie z niego cukier. Z cukru zrobicie spirytus, ocet i eter.
Sprawi to fermentacja.
Ale są jakieś choroby czy kaprysy cukru, wina i piwa.
Starają się robotnicy, stara się chemik. Ale nie udaje się. Było dobrze, a jest źle. Dlaczego?
To nie są kaprysy. To jest nieznana choroba, mówi Pasteur i jak doktór, bada całą fabrykę.
Ogląda maszyny i kadzie. Ogląda, stuka, wącha beczki i butelki. Wącha kosztuje językiem, czy słodkie, czy gorzkie.
Może jest za zimno? Może za gorąco? Może woda jest brudna? Może kurz? Może fermentowało za długo, może za krótko?