Strona:Janusz Korczak - Uparty chłopiec.djvu/81

Ta strona została uwierzytelniona.

Cecylka miała lat 12, gdy zachorowała na tyfus.
Pasteur był daleko. Wysłał go minister, żeby ratował chore jedwabniki, żeby leczył motyle.
Nie może jechać do swego chorego dziecka, nie może rzucić pracy. To ważna praca.
Jedwab to bogactwo Francji. Te motyle żywią tysiące rodzin. Jedwab to chleb dla francuskich dzieci.
Pani Pasteur wie to i rozumie. Jej Ludwik nie ma prawa rzucać posterunku. Jej Ludwik jest żołnierzem, który walczy z zarazą.
Teraz jest zaraza motyli.
Ale wybije godzina, kiedy rozpocznie on walkę o zdrowie i życie człowieka.

Pasteur pojechał do chorej Cecylki, ale tylko na trzy dni. Potem wrócił do pracowni. Prosił doktora, gdy odjeżdżał, żeby pisał do niego często, jak się Cecylka miewa.
— Cecylka już siedzi na fotelu, uśmiecha się do Maniusi, a przez otwarte okno uśmiecha się do niej słońce — pisze doktór. — Staram się, żeby było dobrze. Pani Pasteur robi co może. Staramy się oboje. Wierzę w dobry koniec choroby.