Strona:Janusz Korczak - Uparty chłopiec.djvu/93

Ta strona została uwierzytelniona.

Pierwszy raz Pasteur sam pojechał na wieś. Wziął mikroskop, książki. Wziął notatki. Jedzie.
Jedzie od wsi do wsi. Zapisuje. Tu zaraza oddawna się zaczęła. Tu wszystkie jedwabniki wyginęły. Tu tylko chorują. Tu takie jajeczka kupowali, tu inne. Tu takie są drzewa morwowe, tu taka ziemia i woda. Tu tak probowali leczyć, tu inaczej.
Ojciec Pasteura był dobrym garbarzem, chociaż nieuczonym.
Każdy człowiek ma oczy i widzi. Każdy człowiek uczony i nieuczony myśli i probuje. Jeżeli jest nieuczony, to patrzy długo i rozważa, może zobaczyć to, czego często nie zna nawet uczony. A błędy można zawsze poprawić.
Kiedy Pasteur oglądał fabryki, pytał się o różne rzeczy robotników. Nie tylko fabrykantów i chemików.
Czasem nieuczone głupstwo pomoże, bo podda nową myśl, skieruje uwagę.
Tylko kłamstwo przeszkadza i myli.

Sześć razy zaczynał Pasteur. Sześć razy poprawiał pracę nad jedwabnikami. Uparty. Będzie wiedział. Musi wiedzieć.
Raz jest wesoły, raz smutny, a zawsze niespokojny. Jest smutny i niespokojny, kiedy mu