Strona:Janusz Libicki - Granice opodatkowania.djvu/32

Ta strona została uwierzytelniona.

porównywaniu nie całości zapasów i ich użyteczności całkowitych, ale tylko na porównywaniu przyrostów zysków i strat.
Taki jest, w ogólnym zarysie, tok rozumowania Lindahla. Rozumowanie to jest bardzo ciekawe z tego przede wszystkim względu, że stanowi pierwszy poważny i przemyślany wysiłek w kierunku zastosowania w zakresie gospodarki publicznej tego samego typu racjonalnego rachunku gospodarczego, jaki jest podstawą działalności prywatno-gospodarczej. Jest to pierwsza na większą skalę próba wprowadzenia zasad teorii użyteczności krańcowej do teorii skarbowości. Czy i o ile próbę tę możemy uważać za udałą?
Na początku niniejszej pracy omówione były cechy charakterystyczne gospodarki publicznej i zwrócona była uwaga na jej podobieństwa i różnice z gospodarką prywatną. Te podobieństwa i różnice, a szczególniej te ostatnie, należy teraz wziąć pod uwagę, by móc ocenić wartość powyżej omówionego rozumowania Lindahl’a.
Powołując się na omówione już poprzednio cechy charakterystyczne gospodarki publicznej, można stwierdzić, że wykazane różnice, jakie zachodzą między gospodarką publiczną i gospodarką prywatną w znacznej mierze utrudniają, jeżeli nie uniemożliwiają, zastosowanie rozumowania Lindahl’a w całej pełni. Natrafiamy bowiem odrazu na cały szereg poważnych trudności. Przede wszystkim więc stajemy wobec problemu podzielności dóbr i usług. Problem ten, który tak często nastręcza tak wiele trudności w zakresie rozważań prywatno-gospodarczych, występuje o wiele jeszcze silniej z chwilą przeniesienia tych rozważań na teren zagadnień publiczno-gospodarczych. Istotnie, w tych wypadkach, w których nie możemy operować jednostkami dóbr czy usług, a tylko pewnymi niepodzielnymi kompleksami, trudno jest mówić o przyrostach użyteczności, spowodowanych przyrostem tych dóbr czy usług.
W stosunku do pewnych prywatno-gospodarczych usług jednostkowych, jak na przykład praca ludzka, możemy mówić o bardzo nawet drobnych jednostkach, których przyrostom odpowiadają pewne przyrosty użyteczności. Robotnikogodzina, jako jednostka pracy, jest wielkością znikomą w sto-