Strona:Jarema.djvu/110

Ta strona została przepisana.
VIII.
W karczmie.
D


Dwadzieścia lat minęło, jak Jarema wyszedł ze swojej wioski rodzinnéj. Widzieliśmy go na wstępie nowéj jego karyery, słyszeliśmy, jak wielkie u ślepego Jośka rokowano mu nadzieje, i jak chętnie przylgnął rekrut do tych różowym kolorem malowanych nadziei.

Zkądże powraca dzisiaj? Cóż go przywołało do wioski rodzinnéj. Czegóż się dorobił po latach dwudziestu? Jarema służył w wojsku lat czternaście. Jednę kapitulacyą wysłużył za siebie, drugą za jakiegoś Niemca, który za to dał mu kilkaset reńskich. Nauczono go czytać i pisać, ale po za te hieroglify ducha ludzkiego nie wyszedl nigdy. Znał tylko onych dwadzieścia kilka znaków, któremi posługuje się duch ludzki, i umiał je nawet we wskazanej permutacyi napisać a napisane odczytać; ale użyć ich za narzędzie własnych myśli i uczuć nie umiał Jarema. Mógł więc tylko według danéj formułki napisać raport i należycie wypełnić drukowane rubryki. Stosownie téż do