gry na klawikordzie i nauk potrzebnych białogłowie. A jeżeli zdarzył się zacny konkurent, wydawała za mąż, dając skromny posag na dorobek.
Z tego powodu rojno było w starym dworze wojewody. Gdy wojewodzina w niedzielę do kościoła parafialnego jechała, otaczał ją cały sztab dziewic rozmaitéj urody. Były takie, które miały włosy, jak heban czarne, innym świeciła się głowa, jakby od złota, a niektórych włosy były podobne do kory świeżo z drzewa oddartéj. Co do oczu, była jeszcze większa rozmaitość. Były szafirowe i czarne, piwne i modre, smutne i wesołe — a były i takie, w których ulokowały jakieś niecne demony i wszystkich kawalerów z sąsiedztwa mocno trapiły.
Sędziwa wojewodzina nie byłaby założonego celu osiągnęła, gdyby stadko dziewic sierocych było pod klauzurą klasztorną. Postarała się więc o męzkie dla nich towarzystwo.
Już to z dawien dawna był zwyczaj po większych domach polskich, że przyjmowano na światowe wychowanie synów szlacheckich, którzy wtedy tworzyli orszak dworzan.
Otóż taki orszak zebrał wojewoda w domu swoim, a że podówczas było wielu takich, którym strzechy rodzinnéj zabrakło, nie dziw tedy, że dwór wojewody roił się wkróce młodzieżą różnych, a nawet zamożniejszych rodzin i innych emerytów sprawy publicznéj.
Kiedy to wszystko w stały porządek już weszło, a wojewodzina zajęta była wydawaniem za mąż sierocych dziewic swoich — zjawił się we dworze młody
Strona:Jarema.djvu/177
Ta strona została uwierzytelniona.