Strona:Jarema.djvu/18

Ta strona została skorygowana.

Około północy pisał urzędnik w swoim dzienniczku:

„... Ich muss mich üben in der Landessprache.[1] Panna Nowowiejska jest bardzo ładna. War' ich Kreishauptmann... Mam lat dwadzieścia pięć, ona ma piętnaście. Polska szlachta jest dobra i dobrze myśląca, byle tylko inni jéj nie bałamucili. A lud polski ślepo oddany rządowi. Nie dziw, rząd go proteguje, bo tak być powinno. Jarema ist ein Mordkerl! Muszę pamiętać o nim. Pastuchy mają własne swoje zwyczaje i obyczaje. Jest w nich wiele poezji, ale zdrowych, rzeczywistych pojęć bardzo mało. Lud polski jest dzieckiem jeszcze. Kto temu dziecku da mleka i papki, za tym pójdzie. Piastunka, jeśli mleka dziecku dać nie może, to mu obiecuje. Machiawel powiada, że jeśli czego dać nie można, to trzeba obiecać. Obiecałem wczoraj chłopom pół lasu pańskiego i trochę łąk. Z tego wprawdzie nie nie będzie, ale chłop będzie wiedział, kto mu chciał dać, a kto się temu sprzeciwiał... Huber jest człowiekiem bez najmniejszéj nauki. W drodze lubi jeść czosnek, co we mnie budzi mdłości. Panna Nowowiejska ma szafirowe oczy... Wolę Göthego, niźli Schillera... Historya Rotteka jest zanadto jednostronna... Gdybym był starostą, panna Nowowiejska musiałaby być moją żoną, i nie bałbym się „Nowéjgóry“ wtedy... Jarema ist ein Mordkerl. Z dniem jutrzejszym będzie mi się należało 27 fl. m. k. za dyety... Komisya może jeszcze potrwać dwa tygodnie. Mam moralne przekonanie, że

  1. Muszę się doskonalić w języku krajowym.