Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/1001

Ta strona została przepisana.

ezenka. A właściciel obiecywał i temu i temu, ale starał się wycisnąć z nich jak najwięcej, a ci się przelicytowywali. Pewnego razu idzie Womaczka z jednej strony alei i patrzy w górę, ile też kilogramów owocu zgarnie z jednego drzewa, a z drugiej znowu strony idzie Peczenka i trapi się takimi samymi myślami. Womaczka był człowiekiem krewkim i rozzłościł się, więc powiada do Peczenki. — Ach, ty ryży smyku, nie szwendaj mi się po mojej alei, bo ci kulasy przetrącę! — A Peczenka mu odpowiada: — Lojzo, Herrgott, nie odzywaj się do mnie nieprzyzwoicie, bo ja jestem kupcem i nie pozwolę nikomu, żeby sobie na mnie strzępił jęzor. Ty psie zezowaty! Jeśliś kupiec, to się zachowuj inteligentnie, bo jak nie, to ci pysk rozedrę od ucha do ucha. — Potem Womaczka dał mu w pysk, a Peczenka sprał tamtego kijem. Obaj poszli do doktora i kazali sobie wystawić świadectwa lekarskie, że niby jeden drugiego poturbował, przybrali sobie adwokatów i poszli do sądu. Pierwsza instancja, druga instancja, trzecia... Ale nie było końca, bo adwokaci doradzali. im, żeby się procesowali dalej, więc ci skierowali sprawę do sądu karnego w Pradze. Tę aleję wydzierżawił wreszcie Womaczka, a Peczenka znalazł dla siebie coś kolo Dobropuli. A teraz posłusznie melduję, panie oberlejtnant niech pan wszystko zliczy: dwóch doktorów medycyny, dwóch adwokatów z pisarzami, sędziowie i sekretarze w Rzyczanach, sędziowie w Pradze... Iluż ludzi miało użyteczne zajęcie! Zanim się wszystko skończyło, był już sierpień i dawno było po czereśniach. W Pradze jakiś sędzia rzekł do nich, że ich obu wpakuje do kryminału, a adwokaci prascy doradzili im, żeby sobie przebaczyli i cofnęli skargi. Tak też zrobili. Potem poszli do gospody do Sztupartów i obaj spojrzeli po sobie z rozżaleniem. Lojza Womaczka rzecze do Peczenki: — Wiesz, Franek, osieł jestem, bo doktorom i adwokatom oddałem wszystkie czereśnie i jeszcze robotę do tego. — A Franek Peczenka wytarł rękawem oczy i załkał: —