Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/113

Ta strona została uwierzytelniona.

dostał telefonogram z dyrekcji policji, że żądany materiał do aktu oskarżenia numer siedem tysięcy dwieście sześćdziesiąt siedem, dotyczący piechura Maixnera, został odebrany w kancelarii numer 1 za podpisem kapitana Linharta.
W tej chwili właśnie Szwejk rozglądał się po kancelarii audytora.
Nie można było twierdzić, że wywierała ona wrażenie osobliwie miłe, a już wcale nie można powiedzieć tego o fotografiach, które ozdabiały jej ściany. Były to fotografie różnych egzekucyj wykonywanych przez armię w Galicji i w Serbii. Fotografie artystyczne z popalonymi chałupami i z drzewami, których gałęzie uginały się pod ciężarem powieszonych. Osobliwie piękna była fotografia z Serbii, przedstawiająca powieszoną rodzinę. Mały chłopiec, ojciec i matka. Dwaj żołnierze z bagnetami pilnują drzewa z wisielcami, a jakiś oficer jako zwycięzca stoi opodal i pali papierosa. Po drugiej stronie obrazka na tylnym planie widać kuchnię polową przy robocie.
— No więc, jak to będzie, mój Szwejku? — zapytał audytor Bernis, ułożywszy telefonogram ad acta. — Coście zrobili? Wolicie się przyznać, czy też będziecie czekali, aż zostanie napisany akt oskarżenia? Nie myślcie sobie, że stajecie przed sądem złożonym z jakichś głupich cywilów. My tu mamy sądy wojenne, k. u. k. Militärgericht. Jedynym ratunkiem dla was i uniknięciem surowej i sprawiedliwej kary może być tylko szczere przyznanie się.
Gdy audytor Bernis zgubił materiał dotyczący jakiegoś oskarżonego, to uciekał się do osobliwej metody badania. Nie było w niej nic osobliwego, ale też nie można się dziwić, że i wyniki takiego badania w każdym wypadku równały się zeru.
Audytor Bernis uważał się jednak za człowieka bardzo przebiegłego i przewidującego. Nie mając materiału i nie wiedząc, o co oskarżać danego aresztanta, bardzo uważnie śledził zachowanie się delikwenta i przez badanie jego fizjonomii do-