Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/116

Ta strona została uwierzytelniona.

Co do Szwejka, to profos postanowił, że aresztant musi przespać przynajmniej jeszcze jedną noc w garnizonie, żeby i on czegoś użył.

∗             ∗

Noc spędzona w garnizonie należy zawsze do wspomnień miłych.
Obok szesnastki była pojedynka, ponura dziura do izolowania aresztantów. I tej nocy odzywało się z niej wycie jakiegoś więzionego żołnierza, któremu kapral Rzepa za jakieś dyscyplinarne wykroczenie z rozkazu sztabowego profosa Slavika łamał żebra.
Gdy wycie przycichło, słychać było w szesnastce trzaskanie wszy, które dostały się w ręce więźniów przy wiskaniu.
Nad drzwiami w małej niszce w murze znajdowała się lampa naftowa, osłonięta żelazną kratką. Światła dawała mało, kopciu dużo. Smród nafty mieszał się z naturalnymi wyziewami niemytych ludzkich ciał i ze smrodem kubła, który po każdorazowym użyciu rozwierał swą powierzchnię, aby rzucić falę złej woni na całą szesnastkę.
Marne pożywienie powodowało u wszystkich zaburzenia w trawieniu i większość cierpiała na wiatry, wypuszczane w nocną ciszę, przy czym ludzie odpowiadali sobie tymi sygnałami z dodatkiem żartobliwych uwag.
Na korytarzach słychać było miarowy krok strażników. Od czasu do czasu dozorca uchylał zasuwkę w drzwiach i zaglądał do wewnątrz.
Na środkowej pryczy ktoś z cicha opowiadał:
— Zanim próbowałem uciec i zanim potem dostałem się tutaj między was, byłem pod numerem dwunastym. Tam siedzą ci niby lżejsi. Pewnego razu przyprowadzono tam do nas jakiegoś człowieka z prowincji. Dostał ten zacny człowiek dwa tygodnie, ponieważ nocował u siebie żołnierzy. Naprzód