Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/19

Ta strona została uwierzytelniona.

zbierające w jego lesie chrust i grzyby, i nie potrzebowałby umierać taką nieprzystojną śmiercią. W głowie się człowiekowi nie mieści: stryjaszek najjaśniejszego pana, a siaki taki go zastrzeli. Przecież to wstyd, bo w gazetach o tym pełno. U nas w Budziejowicach przed paru laty na targu bydlęcym przebili niejakiego Brzecisława Ludwika, handlarza bydła. Ten kupiec miał syna Bogusława i gdziekolwiek ten syn przyszedł ze świniami na sprzedaż, nikt od niego nie chciał nic kupić, a każdy mawiał: „To syn tego przebitego, to musi być też łotr niezgorszy“. Musiał w Krumlowie skoczyć z mostu do Wełtawy, musieli go wyciągać, musieli go cucić, musieli z niego wodę pompować, a on im musiał umrzeć w objęciach lekarza, gdy mu coś zastrzyknął pod skórę.
— Skąd pan bierze takie dziwne porównania? — rzekł Bretschneider z naciskiem. — Mówi pan naprzód o Ferdynandzie, a potem o handlarzu bydła.
— Znikąd nie biorę żadnych porównań — bronił się Szwejk. — Niech mnie Bóg broni, żebym ja miał kogoś do kogoś porównywać! Pan gospodarz mnie zna. No, powiedz sam, że nigdy nikogo do nikogo nie przyrównywałem. Tylko, że nie chciałbym być w skórze tej wdowy po arcyksięciu. Co ona teraz zrobi? Dzieci sieroty, dobra na Konopiszcie bez pana. A wydawać się znowuż za jakiego nowego arcyksięcia...? Co by z tego miała? Pojechałaby z nim znowuż do Serajewa i zostałaby wdową po raz drugi. We Zliwiu koło Hlubokiej był przed laty gajowy, a miał takie obrzydliwe nazwisko Pindziur. Kłusownicy go zastrzelili, a została po nim wdowa z trojgiem dzieci i po roku wyszła znowuż za gajowego, Pepika Szewłowiaka z Mydłowarów. I tego zastrzelili także. Wyszła za mąż po raz trzeci i znowuż za gajowego, mówiąc sobie: — Do trzech razy sztuka. Jeśli i to się nie uda, to już nie wiem, co zrobię. — Rzecz prosta, że i tego zastrzelili, a ona tymczasem miała z tymi gajowymi już sześcioro dzieci. Była nawet w kancelarii księcia pana w Hlubokiej i skarżyła się