wojny, że takie sprawy włącza do programu szkolnego! To przecie rzecz artylerii. Istnieją też mapy sztabu generalnego. Gdy nieprzyjaciel znajdować się będzie na wzgórzu 312, to nie będzie można rozmyślać o tym, dlaczego wysokość wzgórka podana jest od powierzchni morza i nikt nie będzie mógł zabrać się do określenia wysokości tego wzgórza. Spogląda się na mapę i basta.
Z rozmyślań tych wyrwało nadporucznika ostre wezwanie: „Halt!“ Ozwało się ono nad jego uchem akurat w chwili, gdy zbliżał się ku ulicy Pańskiej.
Jednocześnie z ozwaniem się tego głosu, pies szarpnął się na łańcuszku i z radosnym ujadaniem rzucił się w stronę człowieka, który krzyknął: „Halt!“
Przed nadporucznikiem stał pułkownik Kraus von Zillergut. Nadporucznik Lukasz salutował, tłumacząc się pułkownikowi, że go nie zauważył.
Pułkownik znany był z tego, że namiętnie lubił zatrzymywać podwładnych.
Salutowanie uważał za coś, od czego zawisły losy wojny i na czym oparta jest potęga armii.
— W salutowanie żołnierz powinien wkładać duszę — mawiał. Był to wyraz najpiękniejszego kapralskiego mistycyzmu.
Pilnował i uważał, aby salutujący oddał ukłon wojskowy ściśle według przepisów do najsubtelniejszych szczegółów, precyzyjnie, z powagą.
Czyhał na wszystkich, którzy go omijali: od piechura aż do podpułkownika. Tych szeregowców, którzy salutowali mimochodem, jakby chcieli rzec „Jak się masz?“ zatrzymywał i sam prowadził ich do koszar dla ukarania.
Jemu nie można było tłumaczyć się: — Nie widziałem.
— Żołnierz — mawiał — winien szukać swego przełożonego w tłumie i nie wolno mu myśleć o niczym innym, tylko o tym, aby spełnić swój obowiązek przepisany przez regulamin służbowy. Gdy pada na pobojowisku, winien przed sko-
Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/235
Ta strona została uwierzytelniona.