Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/284

Ta strona została uwierzytelniona.

Zobaczywszy Szwejka w towarzystwie kaprala, odezwał się obiecującym słowem „Aha!“ — po czym wysłuchał raportu kaprala:
— Posłusznie melduję, panie lejtnant, że ten szeregowiec został znaleziony na dworcu bez dokumentów.
Porucznik pokiwał głową, jakby chciał rzec, że już przed laty był pewien, iż tego dnia i o tej godzinie Szwejk zostanie znaleziony na dworcu bez dokumentów, bo kto w tej chwili spoglądał na Szwejka, ten musiał mieć wrażenie, że jest absolutnie wykluczone, aby człowiek o takiej minie i takiej postawie, jak Szwejk, mógł w ogóle posiadać jakiekolwiek dokumenty. Szwejk wyglądał w tej chwili, jakby właśnie spadł z jakiejś nieznanej planety, a teraz rozgląda się dokoła siebie po nieznanym obcym świecie i dziwi się, że od niego żądają takich jakichś nie znanych mu dotychczas głupstw, jak dokumenty.
Porucznik kiwnął głową, jakby aprobował to, co sam powie i jak powie. Wreszcie zapytał:
— Coście robili na dworcu?
— Posłusznie melduję, panie lejtnant, że czekałem na pociąg, odchodzący do Czeskich Budziejowic, abym się mógł dostać do swego dziewięćdziesiątego pierwszego pułku piechoty, gdzie jestem burszem u pana oberlejtnanta Lukasza, którego zmuszony byłem opuścić, kiedy zostałem zaprowadzony do zawiadowcy stacji z powodu kary pieniężnej, dlatego, że byłem podejrzany, że zatrzymałem kurier, którym jechaliśmy, przy pomocy hamulca ochronnego i alarmowego.
— Tego sam diabeł nie rozumie — wrzasnął porucznik. — Mówcie krótko i zwięźle i nie wygadujcie mi tu żadnych błazeństw.
— Posłusznie melduję, panie lejtnant, że już od pierwszej chwili, jako tylko wsiedliśmy z panem oberlejtnantem Lukaszem do tego kuriera, który miał nas zawieźć i dostarczyć jak najszybciej do naszego dziewięćdziesiątego pierwszego ce i ka