Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/290

Ta strona została uwierzytelniona.

Babunia zapatrzyła się na Szwejka ze współczuciem:
— Tam, w tym lasku, panie żołnierzyku, poczekajcie na mnie. Ja przyniosę trochę kartoflanki, to się pan rozgrzeje. Chałupę naszą widać stąd dobrze, za tym laskiem, na prawo. Przez tę wieś, niby Wraż, nie trzeba chodzić, bo tam żandarmy jak żbiki. Pójdzie pan potem z tego lasku na Malczyn, ominie pan Czyżową, ale koniecznie, bo żandarmy tam hycle i łapią desenterów“. Trzeba iść prosto przez las na Siedlec koło Horażdiowic. Tam jest bardzo porządny żandarm i każdego przez wieś przepuści. Ma pan żołnierz przy sobie jakie papiery?
— Nie mam, matuchno.
— To lepiej i tam nie chodzić i ruszyć od razu na Radomyśl, ale tak wymiarkować, żeby nadejść pod wieczór, jak wszyscy żandarmi siedzą w karczmie. Na Dolnej ulicy za Floriankiem znajdzie tam pan żołnierz taki domek, niebiesko malowany, to trzeba się zapytać o gospodarza Melicharka. To mój brat. Że mu niby posyłam ukłony, to on panu żołnierzowi pokaże, którędy idzie się do Budziejowic.
W lasku czekał Szwejk na babunię pół godziny przeszło, a gdy się rozgrzał kartoflanką, przyniesioną mu przez poczciwą starowinę w garnku otulonym poduszką, żeby nie ostygła, babunia wyjęła spod chustki kawał chleba i słoniny, wsadziła Szwejkowi jedno i drugie do kieszeni, zrobiła mu krzyżyk na czole i rzekła, że na wojnie ma dwóch wnuków.
Następnie jeszcze raz powtórzyła mu z naciskiem, którędy trzeba iść, co trzeba ominąć. Wreszcie z kieszeni sukienki wyjęła koronę, żeby sobie Szwejk kupił w Malczynie trochę wódki na drogę, bo do Radomyśla jest długa mila.
Od Czyżowej szedł Szwejk według rady babuni na Radomyśl w kierunku wschodnim, myśląc, że przecie do Budziejowic musi człowiek dotrzeć z każdej strony świata, z takiej czy innej.