Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/293

Ta strona została uwierzytelniona.

Gdy się rano przebudził, nikogo już nie było. Któryś z nich, widać dragon, położył mu u nóg kawał chleba na drogę.
Szwejk szedł przez las i koło Sztiekna spotkał się z włóczęgą, starym wygą, który łykiem gorzałki przywitał się ze spotkanym, jak ze starym kamratem.
— W takich szmatach nie łaź, bracie — pouczał Szwejka. — Taki uniform wojskowy, to się dzisiaj nic a nic nie opłaca. Teraz wszędzie pełno żandarmów, a żebrać w takich gałganach też nie wygodnie. Na nas żandarmi już dzisiaj nie zwracają takiej uwagi, jak dawniej. Teraz szukają tylko was.
Tylko was szukają — powtórzył z taką siłą przekonania, że Szwejk postanowił nic mu raczej nie mówić o dziewięćdziesiątym pierwszym pułku. Niech go sobie uważa za kogo chce. Po co psuć złudzenia zacnemu staremu włóczędze?
— A gdzie idziesz? — zapytał włóczęga po chwili, gdy obaj zapalili fajki i nie śpiesząc się okrążali wioskę.
— Do Budziejowic.
— Jezus, Maria, Józefie święty! — przestraszył się włóczęga. — Tam cię, bratku, capną za minutę. Ani się ogrzejesz! Cywilne szmaty musisz zdobyć, musisz łazić cały obszarpany i zrobić z siebie pokrakę.
Ale nie martw się — mówił dalej. — Teraz pójdziemy na Strakonice, Wołyń, Dub i sam diabeł musiałby się w to wdać, żeby nam się nie udało zbębnić dla ciebie jakich łachów cywilnych. Koło Strakonic jest jeszcze sporo takich poczciwych bałwanów, co to na noc nie zamykają domu, a we dnie w ogóle wszystko otwarte. Teraz w zimie idzie sobie sąsiad do sąsiada na pogawędkę, więc o łach nie trudno. Czego tobie potrzeba? Buty masz, więc tylko tak coś na plecy. Ten wojskowy płaszcz stary?
— Stary.
— To go sobie zostawisz. Po wsiach noszą takie płaszcze. Potrzebujesz spodnie i kapotę. Jak tylko zbębnimy dla ciebie cywil, to mundur i spodnie sprzedamy Żydowi Herrmanowi