Wachmistrz milczał przez chwilę, a potem znowuż przeszedł do swojej metody badania:
— Co właściwie chciał pan robić w Budziejowicach?
— Wstąpić do służby w dziewięćdziesiątym pierwszym pułku.
Wachmistrz wezwał Szwejka, aby udał się do izby strażniczej i śpiesząc się, aby nie zapomniał tego, co właśnie usłyszał, dodał do swego raportu, przeznaczonego dla dowództwa żandarmerii w Pisku:
Zatarł ręce z zadowolenia, że udało mu się zebrać taki bogaty materiał śledczy, pełen precyzyjnych wyników jego metody badania. Przypomniał sobie swego poprzednika, wachmistrza Bűrgera, który z zatrzymanymi w ogóle nie rozmawiał, o nic nie pytał i natychmiast odsyłał ich do sądu okręgowego z krótkim raportem:
Według raportu frajtra został zatrzymany za włóczęgostwo i żebraninę.
Czy można nazwać to przesłuchiwaniem? I wachmistrz, spoglądając na stronice raportu, uśmiechnął się z zadowoleniem. Z biurka swego wyjął tajną instrukcję krajowego dowództwa żandarmerii w Pradze, ze zwykłym zastrzeżeniem: „Ściśle tajne!“ — i przeczytał ją sobie jeszcze raz: