Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/311

Ta strona została uwierzytelniona.

Wachmistrz spojrzał na Szwejka i zaczął:
— W Rosji pija się dużo herbaty, nieprawdaż? Czy mają także i arak?
— Arak mają po całym świecie.
— Tylko się bratku, nie wykręcaj — pomyślał wachmistrz. — Trzeba się było pilnować dawniej i nie gadać wszystkiego. — No, a ładnych dziewcząt dużo w Rosji? — zapytał, pochylając się ku Szwejkowi poufale.
— Ładne dziewczęta są po całym świecie, panie wachmajster.
— Figlarz z ciebie — pomyślał wachmistrz znowuż. — Teraz chciałbyś się z tego wszystkiego wykręcić.
Wytoczył na Szwejka najcięższy kaliber i zapytał:
— Co chciał pan robić w dziewięćdziesiątym pierwszym pułku?
— Chciałem udać się na front.
Wachmistrz z zadowoleniem popatrzył na Szwejka i rzekł jakby do siebie:
— Całkiem słusznie. Jest to najlepszy sposób dostania się do Rosji.
— Rzecz jest naprawdę świetnie obmyślana — promieniał wachmistrz, uważając, jakie też wrażenie wywrą na Szwejku jego słowa.
Ale w oczach jego nie mógł się doczytać niczego, prócz bezwzględnego spokoju.
— Ani brew nie drgnie — podziwiał wachmistrz Szwejka. — Takie świetne mają wychowanie wojskowe. Gdybym się znalazł w jego sytuacji i ktoś odezwałby się do mnie w taki sposób, to kolana roztrzęsłyby się pode mną.
— Rano odwieziemy pana do Pisku — rzucił jakby od niechcenia. — Był pan już w Pisku?
— Roku tysiąc dziewięćset dziesiątego na manewrach cesarskich.