Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/314

Ta strona została uwierzytelniona.

się w najmilsze miejsce na kuli ziemskiej, w przytulny zakątek, w ciepłe gniazdo, omotywane pajęczynami szarej godziny zmierzchu.
Wszyscy milczeli. Wachmistrz zastanawiał się nad jakąś myślą i wreszcie wypowiedział ją, zwracając się do Szwejka:
— Zdaniem moim niesprawiedliwie jest wieszać szpiegów. Człowiek poświęcający się dla obowiązku, za swoją, że tak powiem, ojczyznę, powinien być stracony z honorem, przy pomocy prochu i ołowiu. Co pan o tym sądzi? — zwrócił się do frajtra.
— Stanowczo rozstrzelać takiego, a nie wieszać — zgadzał się młody żandarm. — Dajmy na to, że i nas mogliby dokądś wysłać i rozkazaliby: — Musicie wyszpiegować, ile karabinów maszynowych mają Rosjanie w swoim maschinengewehrabteilungu. — Przebrałbym się i poszedłbym. I za to mieliby mnie wieszać, jak jakiego mordercę i rabusia?
Frajter żandarmerii tak się rozzłościł, że wstał i zawołał:
— Żądam rozstrzelania i pogrzebu z honorami wojskowymi!
— Jest w tym kruczek — odezwał się Szwejk. — Gdy człowiek jest przebiegły, to mu nigdy nie dowiodą.
— Oho, dowiodą! — z naciskiem zawołał wachmistrz. — Ci, co prowadzą śledztwo, też są dość przebiegli i mają swoje sposoby. Pan sam się o tym przekona.
— Przekona się pan — powtórzył tonem już nieco łagodniejszym dodając do słów swoich uprzejmy uśmiech. — Nam się tu nikt nie wykręci, prawda, panie kolego?
Frajter skinął głową, że się zgadza, i dodał, że niektórzy ludzie przegrywają sprawę z góry i że maska zupełnego spokoju nic im nie pomoże, bo im spokojniejszy jest człowiek, tym bardziej sam siebie zasypuje.
— Pan ma moją szkołę, parne frajter — rzekł dumnie wachmistrz. — Spokój to bańka mydlana. Sztuczny spokój to corpus delicti.