Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/318

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ja panu wszystko ułatwię, panie frajter. Musiałem widać wyrabiać wczoraj ładne rzeczy.
Frajter spojrzał na swego przełożonego z wyrzutem i odpowiedział:
— Gdyby pan wiedział, panie wachmistrzu, czego pan wczoraj nie wygadywał! Jakie rozmowy pan z nim prowadził!
Nachylając się nad uchem wachmistrza szeptał:
— Wszyscy Czesi, mówił pan, i Rosjanie, to jedna krew słowiańska, że Mikołaj Mikołajewicz na przyszły tydzień będzie w Przerowie, że Austria się nie utrzyma, żeby się tylko wszystkiego wypierał przy dalszym badaniu i żeby plótł piąte przez dziesiąte, to się utrzyma tak długo, dopóki nie uwolnią go Kozacy. Bo już niedługo to wszystko weźmie w łeb i będzie tak jak za czasów wojen husyckich, chłopi pójdą z cepami na Wiedeń. Że cesarz jest schorzały dziadyga, że rychło patrzeć, trzaśnie kopytami, że cesarz Wilhelm jest zwierzę, że temu aresztowanemu będzie pan posyłał pieniądze do więzienia, żeby nie zaznał biedy, i dużo innych podobnych rzeczy...
Frajter cofnął się od wachmistrza:
— O tym wszystkim dobrze pamiętam, bo z początku byłem tylko troszkę zawiany. Ale potem też się schlałem i nie wiem, co było dalej.
Wachmistrz popatrzył na frajtra.
— A ja pamiętam — oświadczył wachmistrz — że pan mówił, iż w porównaniu z Rosją jesteśmy karzełkami i że ryczał pan przed tą babą: — Niech żyje Rosja!
Frajter zaczął nerwowo chodzić po pokoju.
— Ryczał pan te słowa, jak ten byk — rzekł wachmistrz. — Potem zwalił się pan na łóżko i zaczął chrapać.
Frajter zatrzymał się przed oknem i bębniąc w nie oświadczył:
— Pan też wody w gębę nie nabierał przed tą naszą babą i pamiętam, panie wachmistrzu, że pan rzekł do niej: — Pamiętajcie, babo, że każdy cesarz czy król myśli tylko o swojej