Tymczasem wachmistrz przepisywał swój raport, który przy nocnym uzupełnianiu powalał kleksami, a zlizując je rozmazał cały rękopis, jakby weń była zawinięta marmolada.
Cały raport przerobił na nowo i przypomniał sobie, że aresztowanego nie zapytał o rzecz ważną. Kazał więc zawołać Szwejka i rzekł:
— Fotografować pan umie?
— Umiem.
— A dlaczego nie ma pan przy sobie aparatu?
— Bo go nie posiadam — brzmiała jasna i rzetelna odpowiedź.
— A gdyby pan miał aparat, to by pan fotografował? — pytał wachmistrz.
— Gdyby ciocia miała wąsy, to by była wujaszkiem — dobrodusznie odpowiedział Szwejk, spokojnie wytrzymał badawcze spojrzenie wachmistrza, którego w tej chwili tak mocno rozbolała głowa, że nie zdołał wymyślić żadnego innego pytania, prócz tego: — Czy dworzec kolejowy trudno fotografować?
— Lżej niż cokolwiek innego — odpowiedział Szwejk — bo dworzec się nie rusza i ciągle stoi na jednym miejscu, a fotograf nie potrzebuje go napominać, żeby zrobił przyjemny wyraz twarzy.
Wachmistrz mógł więc uzupełnić swój raport:
Zu dem Bericht Nr 2172, melde ich...
I pisał zamaszyście:
Wachmistrz, który miał głowę ociężałą po wczorajszym