Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/328

Ta strona została uwierzytelniona.

— Teraz będą się działy rzeczy okropne. Nie możemy się oderwać od siebie.
I rzeczywiście działy się rzeczy okropne, gdy wachmistrz posłał po dowódcę posterunku, rotmistrza Königa.
— Chuchnijcie na mnie! — rzekł rotmistrz na wstępie.
— Teraz rozumiem — rzekł surowo, gdy doświadczonym i bystrym węchem zorientował się w sytuacji. — Arak, kontuszówka, jarzębinówka, wiśniówka, waniliówka i diabli wiedzą, co tam jeszcze.
— Panie wachmistrzu — zwrócił się do swego podwładnego — tutaj ma pan przykład, jakim żandarm być nie powinien. Takie postępowanie, to przestępstwo, którym zajmie się sąd wojenny. Związać się z delikwentem kajdankami! I przychodzi tutaj pijany, total besoffen. Przyłazi do mnie jak zwierzę! Niech pan im zdejmie żelazka!
— Co to ma być? — zwrócił się do frajtra, który ręką wolną salutował niezgodnie z przepisem.
— Posłusznie melduję, panie rotmistrzu, że przynoszę panu Bericht.
— O was pójdzie Bericht do sądu — szorstko rzekł rotmistrz. — Panie wachmistrzu, niech pan weźmie do aresztu obu tych ludzi, a rano proszę przyprowadzić ich do przesłuchania. Ten Bericht z Putimia przejrzy pan i przyśle mi do mieszkania.
Pisecki rotmistrz był mężem wielkiej sumienności urzędowej i konsekwentnie gnębił swoich podwładnych wszystkimi sposobami wytrawnego biurokratyzmu.
Na posterunkach żandarmerii w jego okręgu bezustannie odczuwano rękę pana rotmistrza, który całymi dniami załatwiał różne sprawy, udzielał napomnień, ostrzegał i groził, nie zapominając o żadnym z podwładnych.
Od chwili wybuchu wojny nad posterunkami żandarmerii w okręgu piseckim wisiały ciężkie chmury.